Dawno już nie widziałam i nie słyszałam tylu Polaków, więc byłam naprawdę podekscytowana. Zgodnie z sugestią ambasady, większość Polaków była ubrana na biało-czerwono, albo mieli szaliki w barwach narodowych.
Rozgrzewkę "Czarodziei" mogłyśmy oglądać z bliska.
Nasze miejsca na meczu były o wiele bardziej oddalone. Mimo, że nie jestem fanką NBA atmosfera była naprawdę niesamowita, a gra emocjonująca, Wizardsi przegrywali przez większość meczu, ale dzięki świetnym akcjom Marcina Gortata i Johna Walla, udało im się wygrać ze sporą przewagą punktową.
W czasie przerw, występowały świetne cheerleaderki z Gdyni, oraz organizowane były konkursy na temat wiedzy o Polsce. Przedstawiono także polskich weteranów z Afganistanu (gości Marcina Gortata).
Jedynym minusem był brak możliwości osobistego porozmawiania z Marcinem i zrobienia sobie zdjęcia- było na to za mało czasu. Generalnie bawiłam się naprawdę dobrze i gdybym miała możliwość uczestniczenia w "Polskiej Nocy" w następnym roku, na pewno bym to zrobiła.
Dwa dni po meczu, poprosiłam hostów o rozmowę. Długo planowałam jak im to powiedzieć, jednak w praktyce wyglądało to trochę inaczej. Hości chyba zdawali sobie sprawę co chcę im powiedzieć i kiedy im powiedziałam, że wyjeżdżam próbowali najpierw mnie trochę przekupywać (np. wizą studencką i opłaceniem mi za rok nauki w George Mason University), ale twardo stałam przy swoim. Powiedziałam im zgodnie z prawdą, że tęsknię za rodziną i chłopakiem, od września planuję iść na dzienne studia na SGH, a w lipcu mam egzaminy. Powiedziałam, że jestem zmęczona opieką nad 4 trudnych dzieci. Generalnie zauważyłam, że w weekendy często nie chce mi się nic robić i w końcu dni spędzam w łóżku, że mało rzeczy mnie cieszy.
Bałam się jak na to zareagują, tym bardziej, że host łatwo się denerwuje, ale ich reakcja kompletnie mnie zaskoczyła, Powiedzieli, ze bardzo mnie lubią i doceniają to jak wpłynęłam na ich dzieci i że jeżeli czuję, że nie chcę tu być to będą mnie wspierać. Co najważniejsze, powiedzieli, że na pewno mnie nie wyrzucą (wizja 4 tygodni tułaczki po znajomych była koszmarna). Poprosili tylko, żebym pomogła im znaleźć nową au pair, skoro się tym zajmowałam, Od razu po rozmowie skontaktowaliśmy się z Au Pair Care, hostka opieprzyła jeszcze moją Area Director która olewała moje telefony od kilku dni. Generalnie spadł mi kamień z serca. W końcu na legalu mogę się cieszyć wizją powrotu do domu. Cudowne uczucie :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz