poniedziałek, 23 marca 2015

Polish Heritage Night- Waszyngton

Po powrocie z Miami wybrałam się na długo wyczekiwany mecz NBA połączony z Polish Heritage Night, organizowaną przez Marcina Gortata. Tak się złożyło, że mieszkam pod Waszyngtonem, miastem w którego drużynie gra jedyny Polak w NBA- automatycznie musiałam zostać kibicem ;) Tego wieczoru Washington Wizards mieli grać z Sacramento Kings. Bilety na mecz kupiłyśmy miesiąc wcześniej, ze specjalnym kodem z  ambasady polskiej kosztowały około 28 dolarów.  Oprócz wejściówki na mecz, mogłyśmy oglądać rozgrzewkę Wizardsów a po meczu uczestniczyć w Polskiej Nocy.
Dawno już nie widziałam i nie słyszałam tylu Polaków, więc byłam naprawdę podekscytowana. Zgodnie z sugestią  ambasady, większość Polaków była ubrana na biało-czerwono, albo mieli szaliki w barwach narodowych.
Rozgrzewkę "Czarodziei" mogłyśmy oglądać z bliska. 

Nasze miejsca na meczu były o wiele bardziej oddalone. Mimo, że nie jestem fanką NBA atmosfera była naprawdę niesamowita, a gra emocjonująca, Wizardsi przegrywali przez większość meczu, ale dzięki świetnym akcjom Marcina Gortata i Johna Walla, udało im się wygrać ze sporą przewagą punktową.

W czasie przerw, występowały świetne cheerleaderki z Gdyni, oraz organizowane były konkursy na temat wiedzy o Polsce. Przedstawiono także polskich weteranów z Afganistanu (gości Marcina Gortata).





Po meczu, udałyśmy się na Polish Heritage Night, czyli spotkanie z Marcinem Gortatem i jego gośćmi  (Izabelą Miko, polskimi weteranami, laureatami konkursów sportowych). Tam można było zadać mu pytania. Generalnie odniosłam bardzo pozytywne wrażenie, Gotat to osoba która angażuje się w różne akcje charytatywne, ma fundacje. Sprawia wrażenie osoby, której nie odbiła sodówka,
Jedynym minusem był brak możliwości osobistego porozmawiania z Marcinem i zrobienia sobie zdjęcia- było na to za mało czasu. Generalnie bawiłam się naprawdę dobrze i gdybym miała możliwość uczestniczenia w "Polskiej Nocy" w następnym roku, na pewno bym to zrobiła.


Polska noc przypadała 14 marca, a mój bilet do domu jest zarezerwowany na 14 kwietnia, więc był to najwyższy czas, żeby powiedzieć hostom, że wracam do Polski. Już od kilku tygodni martwiłam się jak to przyjmą, ale wolałam im dać miesiąc, żeby mogli kogoś znaleźć na spokojnie.  Już przed moim wyjazdem do Miami, miałam poważną rozmowę z hostką i powiedziałam jej, że rozważam powrót do domu, ale nie chciałam potwierdzać tego  na 100 procent przed  urlopem. Wtedy powiedziałam jej, że nie daję sobie rady z najstarszą, 14 letnią córką, która naprawdę sprawiała mi sporo problemów. Między innymi przeklinała, cały czas rzucała chamskie komentarze. Generalnie młodsze dzieci też są strasznie rozpuszczone, więc hostka zdawała sobie sprawę, że nie miałam tam sielanki,

Dwa dni po meczu, poprosiłam hostów o rozmowę. Długo planowałam jak im to powiedzieć, jednak w praktyce wyglądało to trochę inaczej. Hości chyba zdawali sobie sprawę co chcę im powiedzieć i kiedy im powiedziałam, że wyjeżdżam próbowali najpierw mnie trochę przekupywać (np. wizą studencką i opłaceniem mi za rok nauki  w George Mason University), ale twardo stałam przy swoim. Powiedziałam im zgodnie z prawdą, że tęsknię za rodziną i chłopakiem, od września planuję iść na dzienne studia na SGH, a w lipcu mam egzaminy. Powiedziałam, że jestem zmęczona opieką nad 4 trudnych dzieci. Generalnie zauważyłam, że w weekendy często nie chce mi się nic robić i w końcu dni spędzam w łóżku, że mało rzeczy mnie cieszy.

Bałam się jak na to zareagują, tym bardziej, że host łatwo się denerwuje, ale ich reakcja kompletnie mnie zaskoczyła, Powiedzieli, ze bardzo mnie lubią i doceniają to jak wpłynęłam na ich dzieci i że jeżeli czuję, że nie chcę tu być to będą mnie wspierać. Co najważniejsze, powiedzieli, że na pewno mnie nie wyrzucą (wizja 4 tygodni tułaczki po znajomych była koszmarna). Poprosili tylko, żebym pomogła im znaleźć nową au pair, skoro się tym zajmowałam, Od razu po rozmowie skontaktowaliśmy się z Au Pair Care, hostka opieprzyła jeszcze moją Area Director która olewała moje telefony od kilku dni. Generalnie spadł mi kamień z serca. W końcu na legalu mogę się cieszyć wizją powrotu do domu. Cudowne uczucie :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz