poniedziałek, 2 marca 2015

Święta i Sylwester w USA

Na początek mojego pobytu w USA przypadły Święto Dziękczynienia i Boże Narodzenie - święta uważane za jedne z najważniejszych w tradycji amerykańskiej. Byłam więc bardzo ciekawa, jak moja host rodzina będzie je celebrować.
Święto Dziękczynienia , które zawsze przypada w  ostatni czwartek listopada kojarzyło mi się zawsze z rodzinną kolacją i ogromnym indykiem ;) Niestety, moja host rodzina nie przyłożyła się, więc  był tylko indyk- pocięty. Viki, z którą jeszcze w listopadzie dzieliłam obowiązki,  przyrządziła tradycyjny Brazylijski drink z truskawkami, więc miałyśmy chociaż czym się  pocieszyć ;)


Dzień po Dniu Dziękczynienia, przypada  Black Friday -dzień największych wyprzedaży, który oficjalnie rozpoczyna okres przedświątecznych zakupów. Tego dnia nie polecam shoppingów, ponieważ są ogromne tłumy, a ludzie dosłownie wyrywają sobie z rąk najatrakcyjniejsze towary  ( walki jak z  Lidla). Obecnie jednak wyprzedaże trwają 4 dni - od piątku  do poniedziałku, więc jest czas żeby spokojni wyruszyć na łowy . Poniedziałek jest nazywany „Cyber Monday”, bo wtedy przecenione są towary sprzedawane przez sklepy Internetowe (głównie elektronika). Jeżeli polujesz na aparat czy laptopa, to najlepszy dzień w roku na taki zakup.  Ja i  Viki wybrałyśmy się na polowanie do outletowego centrum handlowego właśnie w weekend. Oprócz kilku prezentów dla rodziny, udało mi się upolować kilka rzeczy z Nike, Michalela Korsa i Tommy’ego Hilfigera w atrakcyjnych cenach.  Wybrałam się też do Armani Exchange. Tam udało mi się upolować torebkę ze skóry saffiano i sweter, obie rzeczy za 60$ (buy one get one free).  Taaak… wiem, powinnam oszczędzać, ale trudno się powstrzymać takim promocjom ;)
Dla Amerykanów  Boże Narodzenie, to głównie  25 grudnia- dzień wręczania prezentów (Mikołaj J przychodzi w noc wigilijną). Mogłam więc zapomnieć o rodzinnej atmosferze, którą tak uwielbiam w polskich Świętach…Chyba nigdy nie widziałam tylu paczek pod choinką, więc dzieci miały niezły fun odpakowując  je.  Mój prezent był także  zaskoczeniem, bo dostałam tablet, o jakim marzyłam.  Przy okazji rozpakowywania prezentów, hostka powiedziała nam, że jest w 3 miesiącu ciąży. To znaczy, będzie rodzić w lipcu. Wszyscy powinniśmy być podekscytowani, bo przecież oni już od dawna planowali dziecko.  Jeee, szkoda że nikt mi o tym nie powiedział wcześniej, przed matchem...
Boże Narodzenie spędziliśmy już bez Viktorii. Na pewno fakt, że była ze mną 1.5 miesiąca  pomógł mi się zaaklimatyzować i nauczyć panować nad dziećmi.  Miał to też pewne wady.  Viki czuła się bardzo związana z rodziną, więc próbowała „walczyć” o miłość dzieci, np. pytając je ciągle kogo kochają bardziej. Pod koniec pobytu to powodowało spięcia między nią a hostami, co było trudne tez dla mnie.  V. najmłodsze dziecko był bardzo agresywny w stosunku do mnie, prawdopodobnie winił mnie za wyjazd Viki.  Generalnie to i inne powody: zachowanie reszty dzieciaków (ciągłe konflikty, awantury), brak reakcji ze strony hostów, tęsknota za rodziną  i wiadomość o kolejnym dziecku w tym chaosie, spowodowały, że Święta były dla mnie bardzo trudne. Wtedy miałam spory kryzys i  poważnie rozważałam rematch. Zdecydowałam jednak, że spróbuję wytrzymać  5 miesięcy , do początku maja i uciec do Polski.  Kupiłam bilet powrotny na 5 maja, tak żeby hostka zdążyła sobie jeszcze kogoś znaleźć przed porodem

Sylwester był już o wiele lepszy J Z dwiema Polskimi au pairkami Karoliną i Oliwią, wybrałyśmy się do Annapolis, Maryland. To miasto portowe, znajdują się tam szkoły pilotów i Naval Academy. Miałyśmy iść na imprezę organizowaną przez miasto, później odpocząć w hotelu i rano wybrać się na zwiedzanie. Impreza była taka sobie, jednak amerykanie nie przykładają większej wagi do celebrowania  Nowego Roku.  W hotelu urządziłyśmy sobie polską imprezę ze Smirnoffem i disco polo :D. Annapolis jest naprawdę przeurocze i warte zobaczenia. Na szczęście udało się nam trafić na czas kiedy sklepy i domy były udekorowane na święta! Poniżej wrzucam kilka zdjęć z tego przemiłego miejsca:)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz